środa, 14 stycznia 2009

Navigare necesse est?

Akurat zacząłem się zastanawiać nad umiejscowieniem "drogi i celu" w moim życiu i wypisałem sobie parę punktów. Ponieważ zobaczyłem, że temat właściwie zmusza do przewertowania tony dzieł filozofów/psychologów, choćby po to, żeby nie wyważać otwartych drzwi i nauczony doświadczeniem, że znowu nie ogarnę tematu, postanowiłem pójść na skróty i wykorzystać możliwości jakie niesie ze sobą internet.

Zresztą wydaje mi się, że spostrzeżenia ludzi, przeżywających konkretne sytuacje, są w tej chwili dla mnie cenniejsze, niż przeróżne próby całościowego opisu zagadnienia. No i oczywiście najważniejsza jest w tym momencie dyskusja. Sam nieraz łapię się na tym, że gdy piszę czy wygłaszam jakieś stwierdzenie, to ono zaczyna ewoluować. Każde kolejne spojrzenie na własne, sformułowane już przemyślenia, często powoduje, że zaczynam coś widzieć w innym świetle, a ekstremalnie - że jest to ciężka bzdura ;)
Ale do rzeczy. Co sądzicie o takim spojrzeniu na stawianie sobie celów w życiu.

Droga i cel

- Ciągłe wytyczanie i realizacja celów wydają się niezbędne do życia w szczęściu.

- Cel, którego realizacja wymaga nadludzkich wyrzeczeń, raczej nie jest dobrze postawiony.
Nagroda będzie nieadekwatna do włożonego wysiłku.

- Cel źle sformułowany może wynaturzyć pragnienia. Droga zamieni się w cel.
np. Chęć zdobycia odpowiedniej ilości pieniędzy, mających być tylko środkiem, pomagającym w spełnieniu przyszłych, nieokreślonych założeń, sama staje się celem. Bo ile to jest wystarczająca ilość pieniędzy?

- Czy celem może być stawianie sobie kolejnych celów?

- Należy się wciąż przemieszczać. Samo osiągnięcie punktu, do którego zmierzaliśmy, daje chwilowe zadowolenie. Po krótszej lub dłuższej chwili, oswoimy się ze stanem, czy miejscem, w którym właśnie się znaleźliśmy i zadowolenie przemieni się prawdopodobnie w przyzwyczajenie.

- Lepiej stawiać po drodze do głównego celu, dużo małych i realnych zadań. Najlepiej w ogóle nie formułować jednoznacznie czegoś takiego, jak cel ostateczny. Bo czy po jego osiągnięciu mamy się położyć i umrzeć? No chyba, że celem jest takie przejście przez życie, aby właśnie z poczuciem spełnienia, rozstać się ze światem.

- Samo dążenie do osiągnięcia zamierzeń, też może, (a najlepiej - powinno) być przyjemnością, choćby myślenie o tym, że wykonaliśmy kolejny krok zbliżający do wypełnienia postawionego założenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz